Witajcie Kochane! Jak w tytule, przychodzę do Was z hitami i kitami stycznia. W tym miesiącu wpadło w moje ręce trochę więcej produktów, ale żeby nie robić ogromnego haulu postanowiłam pokazać Wam tylko te najbardziej i najmniej wartościowe. Na szczęście dzisiejszy post pokaże 4 hity i tylko jeden hito-kit jak go nazwałam.
I Heart Makeup Blushing Hearts
Od dłuższego czasu bardzo chciałam posiadać jakieś serduszko z Makeup Revolution. Pierwsze kupiłam mojej siostrze, a moje dostałam aż rok później. Zawsze nie było mi po drodze, w końcu w lokalnym Rossmannie pokazały się kosmetyki tej marki, no i nie mogłam się już oprzeć. Bardzo chciałam również zakupić rozświetlacz z tej serii, ale z półek zostało wszystko wymiecione. Co prawda mam mnóstwo rozświetlaczy, a nawet całą paletę z rozmaitymi odcieniami i drobinkami, lecz na tęczowy Unicorn Highlighter z pewnością się skuszę ;)
Serduszko ma bardzo fajną konsystencję. Nie osypuje się, a wręcz idealnie rozprowadza na skórze, pięknie mieniąc w świetle. Starałam się oddać na zdjęciu jego napigmentowanie, ale niezwykle trudno było to uchwycić. Używam tego produktu prawie codziennie i nadal jestem zachwycona. Zważywszy na to, że nie przepadam za różami i nie bardzo potrafię ich używać, żeby nie zrobić efektu "ruskiej lali", to tym pracuje mi się świetnie. Jest wydajny i jedno pociągnięcie pędzla załatwia wszystko. Szczególnie polecam go bladziochom, którym zależy na delikatnym efekcie.
Na przecenie w Rossmannie kosztował około 15 złotych, a oryginalna cena oscyluje w granicach 23-25 złotych.
Himalaya Herbals krem
Poznajcie totalny must have! Zimą nasza skóra potrzebuje wyjątkowej pielęgnacji i zawsze starałam się o nią dbać. W szczególności o skórę twarzy, która sprawia mi mnóstwo kłopotów. Dotychczas używane kremy nie poradziły sobie z tegorocznymi temperaturami na zewnątrz. Zawiódł mnie nawet tłusty krem z Ziaji, który zapychał i praktycznie się nie wchłaniał, co było dla mnie gwoździem do trumny. Podkład podkreślał suche skórki, pomimo peelingów i nie wiedziałam co z tym zrobić.
Słyszałam dużo pozytywnych opinii na temat kosmetyków Himalaya i na próbę kupiłam małą wersję kremu odżywczego do twarzy i ciała za naprawdę śmieszne pieniądze, bo jakieś 3-4 złote.
Jego kluczowe składniki to aloes, indyjskie drzewo kino, indyjski żeń-szeń i wąkrotka azjatycka. Krem jest przeznaczony do wszystkich typów skóry i co najważniejsze, jest hipoalergiczny. Kondycja mojej cery znacznie się poprawiła, a koloryt wyrównał. Szybko się wchłania, więc używam go pod makijaż. Jest to bardzo tani kosmetyk, ale spełnia swoją rolę. Polecam go każdej z Was, niekoniecznie do twarzy, lecz do całego ciała.
Odżywka Long4Lashes
O tym produkcie można pisać, i pisać bez końca! Oczywiście w samych superlatywach. Natura nie obdarzyła mnie grubymi, gęstymi i długimi rzęsami. Nawet najdroższe tusze nie spełniały swojej roli, a niektórzy mężczyźni mieli-o zgrozo-o wiele ładniejsze rzęsy od moich! Odżywkę Long4Lashes dostałam w zestawie z płynem do demakijażu i stosuję ją równo miesiąc. To nie mit-wasze rzęsy przestaną wypadać, staną się ciemniejsze i o wiele piękniejsze. Jestem pod wrażeniem efektów jakie uzyskałam w 31 dni! Na moim blogu będziecie wkrótce mogli znaleźć obszerny materiał o całej mojej przygodzie z Long4Lashes, dlatego nie będę zagłębiać się w szczegóły :)
EOS
Oto ono. Jajko, które pragnie wiele dziewcząt i kobiet, wyobrażając sobie jego zbawiennie wręcz możliwości. Niestety parzyć kawy nie potrafi, ale potrafi nieźle sparzyć. Jak się zapewne domyśliłyście jest to wspomniany przeze mnie hito-kit. Długo zastanawiałam się nad tym do jakiej kategorii przypisać mojego miętowego Eosa, aż w końcu stwierdziłam, że ma zalety i wady, o których warto wspomnieć.
Po pierwsze eos budzi pożądanie, ponieważ jest dobrze rozreklamowany. Mają go gwiazdy, mają go zwykli zjadacze chleba. Opakowanie jest solidne, nie odkręca się i nie czuć tandetnego plastiku, a miękką powierzchnię. Jest wydajny, bo nie roztapia się jak chociażby balsam z Perfecty, również miętowy i również w kulce. Niestety to, co każdy chce, nie zawsze jest warte uwagi.
Mam mieszane uczucia co do tego kosmetyku, ponieważ z pewnością ładnie wygląda, jest fajnym gadżetem i daje ulgę wargom, lecz nie radzi sobie z zimą, popękanymi ustami. Nie spełnia swojej funkcji super-hiper ochronnego produktu, a za cenę 25 złotych jesteśmy w stanie kupić sobie coś o wiele lepszego jak Carmex czy pomadkę w sztyfcie z Delii z olejkiem arganowym.
Mgiełka
Muszę przyznać, że jestem mgiełkoholikiem. Mam chyba z 10 zapachów z Avonu, na różne pory roku. Zimą używam świątecznego połączenia żurawiny z cynamonem. Mniam! Zapach może nie utrzymuje się tak długo, ale pudełeczko jest podręczne i w sam raz do nieco większej torebki. Idealna w sytuacjach krytycznych, kiedy chcemy ładnie pachnieć, a nie mamy przy sobie perfum.
Prymulka
Tak, to nie jest pomyłka. Kwiat znalazł się w hitach tego miesiąca. Dzisiaj rano, gdy robiłam te zdjęcia było tak pięknie i słonecznie, że aż poczułam nadchodzącą wiosnę. Dlatego postanowiłam dodać tutaj słynną, domową Prymulkę, aby Was nieco ogrzać. Taki pięknie wyglądający kwiatek nie jest zbyt wymagającą rośliną, a daje sporo radości i kolorów, podczas tych szarych dni. Przypomina mi o tym, że niedługo wszystko na zewnątrz powróci do życia. Przyznajcie szczerze, czy Prymulka nie wywołała na Waszej twarzy uśmiechu? ;)
Mam serduszko i również bardzo je lubię - chyba nie d się go zużyć ;) 4longlashes też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTych konkretnych produktów akurat nie posiadam. Jeżeli chodzi o kosmetyki od Himalaya Herbals to bardzo fajnie sprawdziły mi się ich maseczki do twarzy z glinką :)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować! :)
UsuńOstatnio szukałam jakiegoś intensywnie nawilżającego kremu. Mam podobny problem ze skórą twarzy. Jestem również bardzo ciekawa odżywki do rzęs Long4Lashes. Aktualnie używam Xlash ale chętnie następnym razem spróbuje czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio kupiłam to serduszko z Make Up Revolution. Udało mi się je dorwać na jeszcze większej przecenie po za 7,49zł :)
OdpowiedzUsuńłoo! szczęściara! wtedy na pewno kupiłabym kilka :D
UsuńZnam tylko EOSA i zgodzę się w 100% jest pożądany bo jest dobrze rozreklamowany ;) W lato fajnie się spisywał delikatnie chłodził, zimą dla mnie nawilżenie niedostateczne ;) I forma gdy jest już go malutko - dla mnie koszmarna ;( Buziaki na cudowny weekend :)
OdpowiedzUsuńMimo, że kremów używam sporadycznie, spodobał mi się ten od Himalaya Herbals:)
OdpowiedzUsuńA jajeczka Eos są bliskie memu sercu, więc zgadzam się z twoją opinią tylko w połowie - każdy ma inną skórę ust.
Jednak wpis bardzo ciekawy, a co najważniejsze estetyczny!
W wolnej chwilii zapraszam do mnie
Co do serduszka i mgiełki oczywiście się zgodzę, mam i uwielbiam!♡♡
OdpowiedzUsuńTego kremu nie testowałam i odżywki do rzęs też nie,ale bardzo mnie kuszą!:D
Obserwuje!
asiaknebel.blogspot.com
uwielbiam mgiełki z avonu !
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie http://cel50mniej.blogspot.com/
Ja z Avonu obecnie mam tylko 3 mgiełki ale planuje zakupić większą ilość na wakacje, wtedy sprawdzają się najlepiej ;) Obserwuje ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na trzeci post na moim nowy blogu 13hacks.blogspot.com