czwartek, 26 stycznia 2017

Hity i kity miesiąca





Witajcie Kochane! Jak w tytule, przychodzę do Was z hitami i kitami stycznia. W tym miesiącu wpadło w moje ręce trochę więcej produktów, ale żeby nie robić ogromnego haulu postanowiłam pokazać Wam tylko te najbardziej i najmniej wartościowe. Na szczęście dzisiejszy post pokaże 4 hity i tylko jeden hito-kit jak go nazwałam.
I Heart Makeup Blushing Hearts


Od dłuższego czasu bardzo chciałam posiadać jakieś serduszko z Makeup Revolution. Pierwsze kupiłam mojej siostrze, a moje dostałam aż rok później. Zawsze nie było mi po drodze, w końcu w lokalnym Rossmannie pokazały się kosmetyki tej marki, no i nie mogłam się już oprzeć. Bardzo chciałam również zakupić rozświetlacz z tej serii, ale z półek zostało wszystko wymiecione. Co prawda mam mnóstwo rozświetlaczy, a nawet całą paletę z rozmaitymi odcieniami i drobinkami, lecz na tęczowy Unicorn Highlighter z pewnością się skuszę ;) 

Serduszko ma bardzo fajną konsystencję. Nie osypuje się, a wręcz idealnie rozprowadza na skórze, pięknie mieniąc w świetle. Starałam się oddać na zdjęciu jego napigmentowanie, ale niezwykle trudno było to uchwycić. Używam tego produktu prawie codziennie i nadal jestem zachwycona. Zważywszy na to, że nie przepadam za różami i nie bardzo potrafię ich używać, żeby nie zrobić efektu "ruskiej lali", to tym pracuje mi się świetnie. Jest wydajny i jedno pociągnięcie pędzla załatwia wszystko. Szczególnie polecam go bladziochom, którym zależy na delikatnym efekcie.
 Na przecenie w Rossmannie kosztował około 15 złotych, a oryginalna cena oscyluje w granicach 23-25 złotych.


Himalaya Herbals krem


Poznajcie totalny must have! Zimą nasza skóra potrzebuje wyjątkowej pielęgnacji i zawsze starałam się o nią dbać. W szczególności o skórę twarzy, która sprawia mi mnóstwo kłopotów. Dotychczas używane kremy nie poradziły sobie z tegorocznymi temperaturami na zewnątrz. Zawiódł mnie nawet tłusty krem z Ziaji, który zapychał i praktycznie się nie wchłaniał, co było dla mnie gwoździem do trumny. Podkład podkreślał suche skórki, pomimo peelingów i nie wiedziałam co z tym zrobić. 

Słyszałam dużo pozytywnych opinii na temat kosmetyków Himalaya i na próbę kupiłam małą wersję kremu odżywczego do twarzy i ciała za naprawdę śmieszne pieniądze, bo jakieś 3-4 złote.

Jego kluczowe składniki to aloes, indyjskie drzewo kino, indyjski żeń-szeń i wąkrotka azjatycka. Krem jest przeznaczony do wszystkich typów skóry i co najważniejsze, jest hipoalergiczny. Kondycja mojej cery znacznie się poprawiła, a koloryt wyrównał. Szybko się wchłania, więc używam go pod makijaż. Jest to bardzo tani kosmetyk, ale spełnia swoją rolę. Polecam go każdej z Was, niekoniecznie do twarzy, lecz do całego ciała.


Odżywka Long4Lashes



O tym produkcie można pisać, i pisać bez końca! Oczywiście w samych superlatywach. Natura nie obdarzyła mnie grubymi, gęstymi i długimi rzęsami. Nawet najdroższe tusze nie spełniały swojej roli, a niektórzy mężczyźni mieli-o zgrozo-o wiele ładniejsze rzęsy od moich! Odżywkę Long4Lashes dostałam w zestawie z płynem do demakijażu i stosuję ją równo miesiąc. To nie mit-wasze rzęsy przestaną wypadać, staną się ciemniejsze i o wiele piękniejsze. Jestem pod wrażeniem efektów jakie uzyskałam w 31 dni! Na moim blogu będziecie wkrótce mogli znaleźć obszerny materiał o całej mojej przygodzie z Long4Lashes, dlatego nie będę zagłębiać się w szczegóły :)


EOS




Oto ono. Jajko, które pragnie wiele dziewcząt i kobiet, wyobrażając sobie jego zbawiennie wręcz możliwości. Niestety parzyć kawy nie potrafi, ale potrafi nieźle sparzyć. Jak się zapewne domyśliłyście jest to wspomniany przeze mnie hito-kit. Długo zastanawiałam się nad tym do jakiej kategorii przypisać mojego miętowego Eosa, aż w końcu stwierdziłam, że ma zalety i wady, o których warto wspomnieć. 

Po pierwsze eos budzi pożądanie, ponieważ jest dobrze rozreklamowany. Mają go gwiazdy, mają go zwykli zjadacze chleba. Opakowanie jest solidne, nie odkręca się i nie czuć tandetnego plastiku, a miękką powierzchnię. Jest wydajny, bo nie roztapia się jak chociażby balsam z Perfecty, również miętowy i również w kulce. Niestety to, co każdy chce, nie zawsze jest warte uwagi. 

Mam mieszane uczucia co do tego kosmetyku, ponieważ z pewnością ładnie wygląda, jest fajnym gadżetem i daje ulgę wargom, lecz nie radzi sobie z zimą, popękanymi ustami. Nie spełnia swojej funkcji super-hiper ochronnego produktu, a za cenę 25 złotych jesteśmy w stanie kupić sobie coś o wiele lepszego jak Carmex czy pomadkę w sztyfcie z Delii z olejkiem arganowym. 

Mgiełka 


Muszę przyznać, że jestem mgiełkoholikiem. Mam chyba z 10 zapachów z Avonu, na różne pory roku. Zimą używam świątecznego połączenia żurawiny z cynamonem. Mniam! Zapach może nie utrzymuje się tak długo, ale pudełeczko jest podręczne i w sam raz do nieco większej torebki. Idealna w sytuacjach krytycznych, kiedy chcemy ładnie pachnieć, a nie mamy przy sobie perfum.

Prymulka


Tak, to nie jest pomyłka. Kwiat znalazł się w hitach tego miesiąca. Dzisiaj rano, gdy robiłam te zdjęcia było tak pięknie i słonecznie, że aż poczułam nadchodzącą wiosnę. Dlatego postanowiłam dodać tutaj słynną, domową Prymulkę, aby Was nieco ogrzać. Taki pięknie wyglądający kwiatek nie jest zbyt wymagającą rośliną, a daje sporo radości i kolorów, podczas tych szarych dni. Przypomina mi o tym, że niedługo wszystko na zewnątrz powróci do życia. Przyznajcie szczerze, czy Prymulka nie wywołała na Waszej twarzy uśmiechu? ;)

11 komentarzy:

  1. Mam serduszko i również bardzo je lubię - chyba nie d się go zużyć ;) 4longlashes też uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tych konkretnych produktów akurat nie posiadam. Jeżeli chodzi o kosmetyki od Himalaya Herbals to bardzo fajnie sprawdziły mi się ich maseczki do twarzy z glinką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio szukałam jakiegoś intensywnie nawilżającego kremu. Mam podobny problem ze skórą twarzy. Jestem również bardzo ciekawa odżywki do rzęs Long4Lashes. Aktualnie używam Xlash ale chętnie następnym razem spróbuje czegoś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też ostatnio kupiłam to serduszko z Make Up Revolution. Udało mi się je dorwać na jeszcze większej przecenie po za 7,49zł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łoo! szczęściara! wtedy na pewno kupiłabym kilka :D

      Usuń
  5. Znam tylko EOSA i zgodzę się w 100% jest pożądany bo jest dobrze rozreklamowany ;) W lato fajnie się spisywał delikatnie chłodził, zimą dla mnie nawilżenie niedostateczne ;) I forma gdy jest już go malutko - dla mnie koszmarna ;( Buziaki na cudowny weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo, że kremów używam sporadycznie, spodobał mi się ten od Himalaya Herbals:)
    A jajeczka Eos są bliskie memu sercu, więc zgadzam się z twoją opinią tylko w połowie - każdy ma inną skórę ust.
    Jednak wpis bardzo ciekawy, a co najważniejsze estetyczny!

    W wolnej chwilii zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do serduszka i mgiełki oczywiście się zgodzę, mam i uwielbiam!♡♡
    Tego kremu nie testowałam i odżywki do rzęs też nie,ale bardzo mnie kuszą!:D
    Obserwuje!
    asiaknebel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam mgiełki z avonu !

    Obserwuję i zapraszam do mnie http://cel50mniej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja z Avonu obecnie mam tylko 3 mgiełki ale planuje zakupić większą ilość na wakacje, wtedy sprawdzają się najlepiej ;) Obserwuje ;)
    Zapraszam na trzeci post na moim nowy blogu 13hacks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń